Używasz filtrów na Instagramie? Zastanów się, po co z nich korzystasz i przeczytaj opinie innych kobiet – psychoterapeutki i popularnych na Instagramie influencerek. Pora przefiltrować temat!
Dwa stanowiska
Mnie odbiorcę męczą te filtry. Odpalam relacje i widzę sztuczne twarze i to nie działa na mnie dobrze. Dziwi nas na Insta widok prawdziwych twarzy i to mnie przeraża – tak pisała @jbanaszewska, która niedawno postanowiła publikować swoje relacje w 99% bez korzystania z filtrów. Ale filtry mają też wiele zwolenniczek i nie ma w tym nic dziwnego. Na przykład @nomadmum lubi je i nie ma zamiaru z nich rezygnować, bo Instagarm to dla niej wyreżyserowany świat – wspomniała w relacji.
#filterdrop
Jedni grzmią na alarm, inni używają porównania Instagrama do domu, w którym jak pojawiają się goście, to musi być czysto i w ogóle. To jak to jest? Instagram sprzedaje marzenia, tylko niektórym brakuje dystansu czy jednak lepiej ograniczyć stosowanie filtrów? Słyszałyście o akcji #filterdrop, którą w lipcu 2020 roku zainicjowała makijażystka Sasha Pallari? Na swoim IG zamieściła taki cytat: Looking Beautiful is an opinion, feeling Beautiful is a choice. Koniecznie wpiszcie hasztag, której twórczynią jest Sarah w wyszukiwarkę na IG i zobaczcie posty, które się pod nim kryją.
Zakaz korzystania z filtrów
W Wielkiej Brytanii urząd ds. standardów reklamowych (ASA) kilka tygodni temu zakazał tamtejszym influencerom używania filtrów upiększających do zdjęć, na których promują jakieś produkty. Zakaz obejmuje każde zdjęcie – nawet te, na którym autor zaznaczył, z jakiego filtra korzysta. Można pomyśleć co by się stało, gdyby filtry w ogóle zniknęły z Insta?
Zgódźmy się na siebie
Nie stawiłaś się na własne życie. Nie szkoda ci? – pyta Natalia de Barbaro w magazynie „Twój Styl” w wywiadzie „Zgódźmy się na siebie”. Polecamy w całości, u nas znajdziecie kilka cytatów z opublikowanej tam rozmowy. Gdy ulepszasz swoje zdjęcie przepuszczając je przez filtry, utrwalasz w sobie poczucie: „Coś ze mną jest nie tak”.
(…) dochodzimy do paradoksu – nie akceptujemy siebie, dlatego pragniemy być wyjałowi w oczach innych, żeby oni nas pokochali. Wtedy będziemy mogli przejrzeć się w ich pełnych zachwytu oczach”. To dlatego chcemy lajków pod zdjęciami, ale nie zdajemy sobie sprawy z tego, że one nie dadzą nam „zgody na siebie”. Co to oznacza? Akceptację siebie, jako „zwyczajnej osoby i zarazem jedynej w swoim rodzaju”.
Jak jest naprawdę?
Nie znajdziecie tu odpowiedzi, bo ile ludzi, tyle głosów. Instagram to takie miejsce paradoksów – z jednej strony uwielbiamy zdjęcia Instagram vs. Reality, akcje typu #nofilter, #nomakeup czy #chinning ukazujące selfie z drugim podbródkiem na pierwszym planie. A z drugiej strony korzystamy z filtrów wyszczuplających nos, wygładzających twarz i powiększających usta i oczy. Dla jednych to będzie forma kreacji, dla innych stan wpędzający w poczucie niskiej wartości, kiedy już spojrzą w lustro.
I jeszcze na koniec…
Musimy zacytować fragment postu Emily Clarkson – tak, córkę tego Clarksona (Jeremiego Clarksona, dziennikarza znanego m.in. z programu Top Gear) oraz jednocześnie polecić Wam jej profil na Instagramie @Em_Clarkson: (…) w moich przyjaciołach i ludziach, których podziwiam, piękno jest czymś więcej niż tylko tym, jak wyglądają. Ich piękno jest ich sercem. Ich ciepło. Ich humor, pasja, życzliwość i miłość. To nasze prawdziwe piękno.