[vc_row][vc_column width=”1/3″][vc_column_text]
Kinga Kosoń: Rzeczy, na które nie masz wpływu, nie mogą czynić cię gorszym.
[/vc_column_text][vc_column_text]odkryj kolekcję BASIC:[/vc_column_text][vc_row_inner][vc_column_inner width=”1/2″][thb_image full_width=”true” alignment=”center” image=”4605″ img_link=”url:http%3A%2F%2Fdalia.pl|||” img_size=”300×300″][thb_image full_width=”true” alignment=”center” image=”4606″ img_link=”url:http%3A%2F%2Fdalia.pl|||” img_size=”300×300″][/vc_column_inner][vc_column_inner width=”1/2″][thb_image full_width=”true” alignment=”center” image=”4614″ img_size=”300×300″ img_link=”url:http%3A%2F%2Fdalia.pl|||”][thb_image full_width=”true” alignment=”center” image=”4612″ img_size=”300×300″ img_link=”url:dalia.pl|||”][/vc_column_inner][/vc_row_inner][/vc_column][vc_column width=”2/3″][vc_column_text]Prawdziwe kobiety nie boją się wyzwań. Tak jak Kinga Kosoń – absolwentka krakowskiej Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru, która, mimo młodego wieku, dzielnie stawia pierwsze kroki w biznesie. Po przeczytaniu naszej rozmowy z fotografem, Borysem Makarym, postanowiła stanąć oko w oko ze swoimi kompleksami i… obiektywem.
Za 5 minut sesja #polishmisia? Czas na selfie!
#Redakcja ShapeMeUp: Przeczytałaś nasz tekst i zdecydowałaś się wziąć udział w projekcie „Polish misia”? Dlaczego?
Kinga Kosoń: Trochę dla siebie, trochę na przekór innym – przede wszystkim „znajomym” z przeszłości, którzy mieli jakieś „ale” do mojego wyglądu. Czasem takie stanięcie oko w oko z demonami przeszłości bywa odkrywcze.
Było dużo stresu? W końcu miałaś pokazać się bez ubrania…
Zestresowałam się, kiedy już stałam przed wejściem do studia. Chyba dopiero wtedy do mnie dotarło, że to się dzieje naprawdę. (śmiech) Nikt mi wcześniej nie wierzył, że odważę się zrobić takie zdjęcia – nawet przyjaciółka, która później wspierała mnie podczas sesji.
Udział w projekcie „Polish misia” był spontaniczną decyzją. Fot.: Borys Makary
Weryfikując rozmowę z Borysem Makarym – czy ta sesja coś w Tobie zmieniła?
Wcześniej miałam wątpliwości, czy tak się stanie, ale tak. Szczerze mówiąc, bardziej niż bycia topless, krępowałam się pokazać moje ręce, bo wiedziałam o tym, że zdjęcia będą bez retuszu. Kiedy dostałam gotowe fotki, opublikowałam je na Facebooku, spodziewając się też negatywnych komentarzy. Nic takiego się nie stało, a wracając do pytania – pomyślałam, że skoro i tak każdy może zobaczyć moje ręce (i nie tylko) w internecie, to dlaczego miałabym teraz ukrywać je pod sweterkami czy sukienkami koniecznie z długim rękawem, jak robiłam wcześniej? 🙂
No właśnie – w końcu nikt nie jest doskonały…
Tak, ale wszyscy chcą być. I wymagają tego od innych. Jeśli nie wpisujesz się w pewien kanon – czy to przez urodę, tuszę, czy przekonania, to jesteś „inny”, czyli można cię nie akceptować. Taka „selekcja” jest najbardziej widoczna w szkole.
Kiedy młodzi ludzie są najbardziej wrażliwi, emocjonalni, a ich ciało się zmienia… Jak sobie radzić z takim brakiem akceptacji?
Po prostu odciąć się od tego, ale taka umiejętność przychodzi z czasem i trzeba do tego dorosnąć. W pewnym momencie zdajesz sobie sprawę, że rzeczy, na które nie masz wpływu, nie mogą czynić cię gorszym. Jeśli masz na coś wpływ, pracuj nad tym. 🙂 Poza tym każdy w końcu trafi na odpowiednich ludzi. Ja miałam to szczęście na studiach, które już się skończyły, a przyjaźnie zostały.
Po studiach wzięłaś wszystko w swoje ręce – masz 22 lata i debiutujesz jako projektantka i businesswoman. Początki są trudne?
Są, podobno u wszystkich i tego się trzymam. (śmiech)
Usłyszałaś od kogoś, że porywasz się z motyką na słońce?
Tak, ale tak to już jest, że wszystkiego finalnie uczysz się w praktyce. Również prowadzenia własnego biznesu. Czy masz lat 40, czy 22 – jeśli robisz to po raz pierwszy, nie da się uniknąć błędów. Ważne, żeby się na nich uczyć.
Czytaj także: Fashion Night – na planie #DaliaCHALLENGE
Twoja pierwsza kolekcja to słodki ukłon w stronę kobiet, ale projektujesz również dla mężczyzn. Co jest dla Ciebie większym wyzwaniem?
„My name is Candy” to przede wszystkim eksperyment. Wszyscy mówią o dystansie do samych siebie, a ja powiedziałam: „sprawdzam”. Teraz skupiam się przede wszystkim na indywidualnym projektowaniu i mocno spersonalizowanych zleceniach, w których znalazły się również projekty dla mężczyzn. To jest dla mnie pewne wyzwanie, bo jednak zawsze skupiałam się na projektowaniu dla kobiet, ale chętnie podejmuję takie zlecenia – jak na razie mi się udaje, bo wszyscy są zadowoleni. 🙂 W końcu im wyżej jest poprzeczka, tym wyżej muszą podskoczyć moje umiejętności i to w tym wszystkim jest fantastyczne!
https://www.instagram.com/p/BV48pg1Bxlu/?taken-by=kingakoson
Dziękujemy za rozmowę i życzymy powodzenia!
[/vc_column_text][/vc_column][/vc_row]